sobota, 25 października 2008

"Pokuta"

I znów filmowa notka :)
Na wstępie powiem, że długo obawiałam się oglądac ten film dlatego, że książka Iana McEwana na której został oparty b. mi się podobała i strasznie bałam się rozczarowania jednak moja obawa nie znalazła oparcia. Oglądając to byłam oczarowana, przy napisach końcowych wylałam kilka łez co nie zdarza się często.
No ale od początku. Historia rozgrywa się między trzema bohaterami: Briony, Cecilią i Robbiem.
Briony jest świadkiem kilku nie zrozumiałych dla niej wydarzeń jednak zbyt bujna wyobraźnia i brak zainteresowania ze strony rodziny powoduje tragedię jej siostry i jej ukochanego Robbiego.
Nie będę zdradzac fabuły. Kto czytał książke to wie o co chodzi a ten kto nie czytał dowie się oglądajac.
Powiem tylko tyle, że zachwycająca muzyka, zdjęcia i gra aktorów (kolejny raz James McAvoy udowodnił na co go stac) stawia ten film wysoko w mojej osobistej filmowej hierarchii bytów.
Bardzo podobało mi się przedstawienie pewnych scen z dwóch punktów widzenia no i fenomenalne zakończenie.
Nawet nie razi wycięcię i skrócenie pewnych scen bo zostało to zrobione b. zgrabnie.
Dziwi mnie ta ogromna liczba negatywnych opinii, że nudny, beznadziejny itd. Może jestem dziwna i nie znam się na kinie ale film oceniam 9/10 z całą moją czepliwością i wybrednością, ot co.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

A u mnie wlasnie na odwrot. Film obejrzalam, bardzo mi sie spodobal, wiec kupilam ksiazke, ktora lezy na polce i czeka w kolejce na przeczytanie :)