piątek, 17 października 2008

"Oczy szeroko zamknięte"

Tym razem postanowiłam napisac o tym świetnych i kontrowersyjnym filmie ponieważ nadal męczę Dostojewskiego a film ten polecany mi nieobiektywnie przez fankę Kubricka obejrzałam bo w zasadzie fabuła mnie zaintrygowała, no i lubię Nicole Kidman.
Ale do rzeczy.
Film opowiada historię idealnego na pozór, młodego małżeństwa Harfordów - Williama i Alice. Młodzi, bogaci, inteligentni.
Pewnego wieczora postanawiają "pyknac sobie magicznego smoka" czyli po prostu zajarac trawkę i kończy się to awanturą. Żona jest oburzona tym iż jej mąż kompletnie nie jest zazdrosny, stara się w nim ją wzbudzic pikantną historyjką z wakacji, co poniekąd jej się udaje. Od tej pory William nie tylko cały czas widzi swą żonę z innym, zadręcza się, miota się czy się odegrac czy nie. Snując się po mieście spotyka wielu ludzi i jest świadkiem niepokojących zdarzeń...
Co mnie zaniepokoiło w tym filmie to to, że w zasadzie życie tych dwojga głównie kręciło się wokół seksu jednak absolutnie nie było w filmie niesmacznej przesady jak to zwykle nazywam. Myślę, że jest w tym trochę prawdy bo moim zdaniem społeczeństwo efektywnie dąży do degeneracji. Jednak zostawiam to i napiszę co mi się podobało.
Sama historia i kreacja Toma Cruise'a. Przekrój przez emocje, od żartu, przez niepokój i zwątpienie po obsesje aż do strachu. Nie jestem wybitną znawczynią kina od strony technicznej natomiast w moim odczuciu film był dopracowany do perfekcji. Muzyka, zdjęcia, ruch kamery, system klatek. Film trzyma w napięciu, w momencie kulminacyjnym następuje stop, pusta klatka i nowy wątek. B. mi się to podobało.

Film oceniam 8/10. Pozostaje w pamięci i no, po prostu warto to zobaczyc tym bardziej, że było to ostatnie dzieło tego reżysera i do tego, b. dobre.

Brak komentarzy: